Przybądź, dobądź miecza i pokonuj wrogów!
Wielkimi krokami zbliża się PIERWSZY TURNIEJ organizowamy przez Władcę Gondoru Riff'a. Turniej odbędzie się zaraz po zakończeniu treningu przez Alaude, Sarumuna, Avecesa i Karoldesa
Aveces:
Po ukończonym treningu trafiłeś do szpitala ze złamanym nosem. Właśnie kończą Ci go bandażować, gdy do pokoju wchodzi Barbaros.
Barbaros:
15minut przed pójściem po Avecesa dostałeś zakrwawiony list do swojej siedziby. List wysłał Isengardzki szpieg. Jego treść brzmiała:
"W zachodniej części Isengardu, za "Czarnym Lasem" na wzgórzu, prawdopodobnie ktoś zbiera swoje jednostki. Ja dostałem zatrutą strzałą i nie zdołam już nic zrobić. Musisz to sprawdzić, lecz nie idź sam. Wrogów jest ..."
Tu list się urywał...
Kolejność odpisywania
1.Aveces
2.Barbaros
3.Ja
Offline
Bagatelizuje moją drobną kontuzję, deklarując przy tym moją wielką chęć uczestniczenia w tej misji...
Offline
- Mam nadzieje, że twoja drobna kontuzja nie wpłynie na twą skuteczność w boju. Spotkamy się za 15min przy zachodniej bramie nie zapomnij o ekwipunku.
Offline
Isengardzki pielęgniarz zakończył obwiązywanie Cię bandażem. Już mogłeś Iść. Spotkaliście się obaj na dole w poczekalni. Wyszliście ze szpitala... Pogoda była deszczowa, a wręcz zbierało się na burzę. Kupa błota Isengard wyglądał jak kupa błota i wody...
Offline
Cieszyłem się na myśl o wyprawie, zabrałem mój skromny ekwipunek, składający się ze strawy i drobnego oręża, po czym zwróciłem się do Barbarosa:
-Może weźmiemy kilkunastu Uruk-hai do towarzystwa, w końcu nie znamy liczebności przeciwnika?
Offline
- Dobra myśl, postaram się kogoś znaleźć. Muszę jeszcze iść po swój ekwipunek a ty ruszaj już do bramy - mówiąc to wskazałem kierunek do bramy, a sam ruszyłem do swojej kwatery.
Offline
Każdego z was denerwował deszcz i błoto. Isengard zaś nie zważając na pogodę tętnił życiem. Na ulicach było pełno ludzi, przeszkadzających wam w szybkim poruszaniu się po mieście.
Offline
Zgodnie z instrukcjami Barbarosa zmierzam ku bramie. Z pozoru niewielka odległość do pokonania, zabrała mi więcej czasu niż się spodziewałem. Po kilkunastu minutach docieram do wyznaczonego celu. Czekam na towarzysza podróży, który ma się ukazać wraz z nieliczną świtą.
Offline
Za chwilę przychodzę ale jak się okazuje nie idę z żadną świtą.
- Niestety zapomniałem, że większość wojsk jest teraz po za obrembem miasta ale nie szkodzi mam coś lepszgo - mówiąc to głośno gwiżdżę, a po chwili przybiegają dwa wielkie śnieżno-szare wargi - Mam nadzieje, że umiesz na nich jeździć - pytam po czym rychło wskakuje na jednego z nich - przed nami długa droga mam nadzieje, że zleci ona szybko....
Offline
Jak postanowiliście tak ruszyliście z pod zachodniej bramy w stronę Czarnego Lasu... Prowadziła doń tylko jedna ścieżka przez wąwóz...
Offline
Mimo niewielkiego doświadczenia w dosiadaniu wargów, śmiało udałem się w podróż podążając za Barbarosem wąskim wąwozem, po niecałym dniu drogi docieramy wspólnie na miejsce...
Offline
Nieśmiało odzywam się pierwszy inicjując rozmowę.
-Cóż za niesprzyjająca pogoda, nie są to warunki jak Mordorze. Jeszcze się nie przystosowałem.
Offline
- Deszcz sprzyja treningowi, a im rzęsistszy tym lepszy. Po za tym słońce źle sprzyja na twój wzrok więc jaką niby pogodę lubisz?
Offline
Ogromna błyskawica przeszyła niebo, po chwili usłyszeliście potężny grzmot. Lekko przestraszone wargi zwolniły... Rozmawiacie dalej
Offline
Najodpowiedniejszy dla mnie jest głęboki mrok, w cieniu jaskiń czuje się najpewniej. Prowadzony przenikliwym spojrzeniem Wielkiego Oka, piskiem Nazguli i żelazną pieśnią Orków. To jest coś czego mi brakuje w Isengardzie. Biały Czarodziej, ze swoją armią nie jest w stanie oddać mi atmosfery panującej w Mordorze. Po chwili milczenia zadaje pytanie
-Jak długo przewidujesz jeszcze podróżować?
Offline
- Niedługo, właściwie to jesteśmy na miejscu - mówiąc to zatrzymuje warga po czym twój też się zatrzymuje - oto i las teraz będziemy podróżować znacznie wolniej - a mówić to lekko klepnąłem warga i ten lekko ruszył do przodu. Im dalej zagłębialiśmy się w las tym było ciemniej.
Offline
Ponownie błyskawica rozświetliła nieboskłon, ale wy nie zwróciliście na to większej uwagi, gdyż w lesie prawie nie było tego widać... Znów dało się słychać potężny grzmot. Szum spadającego deszczu był dookoła was. Musieliście teraz odnaleźć wzgórze, o którym pisał zwiadowca...
Offline
Idziemy pewnie przed siebie skradając się, wyostrzam wzrok, aby dostrzec w mroku puszczy zarys jakiegoś ciała. Wargowie szukają w powietrzu zapachu ludzkiego, bądź elfiego mięsa. Nagle przykuły swój wzrok na lewo od nas...
Offline
- to pewnie tylko leśna zwierzyna inaczej rzucił by się bezwzględnie. Jedźmy dalej wzgórze jest prawie że po przeciwnej stronie lasu.
Offline
Barbaros nie pomylił się. Był to duży łoś, który czmychnął w las gdy was zobaczył. Nagle wargi się zatrzymały i najeżyły patrząc w pobliski dół...
Offline
Zsiadam z warga, zainteresowało mnie co takiego odkrył w dole, nachyliłem się nad krawędzią, dół miał około 6 metrów głębokości. Ujrzałem tam stęchłe, śmierdzące zwłoki Goblinów. Było ich mnóstwo. Bardzo możliwe, że zaciągnęły je tutaj Krasnoludy z gór, po stoczonych bataliach między tymi dwoma nacjami. Zacząłem się domyślać, że tajemniczym wrogiem zwierającym szyki w tym lesie mogą być właśnie Krasnoludy, były to jednak tylko wstępne przypuszczenia...
-Co o tym sądzisz? rzekłem do dumnie zasiadającego na Wargu Barbarosa
Offline
- Jak na razie stosunki między Goblinami a Krasnoludami nie leżą w naszym interesie więc nie specjalnie mnie to interesuje - mówiąc to zszedłem z Warga - ale myślę, że przyda nam się chwila odpoczynku, a Wargi wyglądają na głodne - gdy to powiedziałem Wargi wskoczyły w dół i rozpoczęły ucztę.
- Choć nie powiem ślady Goblinów tak daleko w tym lesie to prawdziwa rzadkość lepiej miejmy się na baczności.
Offline
AVECES, JA PISZĘ CO ZNALAZŁEŚ W DOLE I CZY TO BYŁY CIAŁA GOBLINÓW CZY KUPA SŁONIA... -.-
Więc gdy podszedłeś do rowu, zobaczyłeś rozkładające się ciało uruk haia ze strzałą w ręku...
Offline
Offline
- Zapewne tak, zaraz to sprawdzę - po czym zsiadłem z Warga i podszedłem do zwłok - Tak to on. Ciekawe wzgórze o którym pisał znajduje się znacznie dalej od tego miejsca, a skoro został otruty nie ma szans aby doszedł aż tutaj.
Offline
Gdy tylko podszedłeś do zwłok, na twojej nodze zacisnęła się pętla i pociągnęła Cię do góry. Wisisz jakieś 3m nad ziemią... Oprócz tego nic się nie dzieje.... A przez burzę i deszcz nie słyszycie nic
Offline
Spokojnie Barbaros, zaraz cie uwolnię. Uważaj tylko, aby nie upaść z impetem na ziemię. Mówiąc to podchodzę na wargu, po czym staję na nim, aby dosięgnąć spętanej nogi mego towarzysza. Jedno cięcie i jest już wolny...
Offline
Ciekawe niby jak wszedłem w pułapkę jeżeli tam nawet trawy nie było ale no dobra.
_____
Spadam koło Avecesa po czym mówię - lepiej ruszajmy do wzgórza, bo może "ich" juz tam nie być.
Wsiadłem na Warga i wolno ruszyłem.
Offline