Przybądź, dobądź miecza i pokonuj wrogów!
Wielkimi krokami zbliża się PIERWSZY TURNIEJ organizowamy przez Władcę Gondoru Riff'a. Turniej odbędzie się zaraz po zakończeniu treningu przez Alaude, Sarumuna, Avecesa i Karoldesa
Jest mroźny poranek, Mordaler czeka przy wrotach miasta na Riffa aby wyruszyć na misję.
Misja nie zdaje się być trudna gdyż jest to tylko zbadanie po blisko odkrytej szczeliny nie opodal kopalni.
Kolejka Ruchów w tej misji wygląda następująco:
1.Ja,
2.Mordaler,
3.Riff.
Offline
Ogrzewam ręce trzymając je w kieszeniach. Czekam, aż Riff przyjdzie, abyśmy mogli wreszcie ruszyć w stronę dziwnej szczeliny.
Offline
Podjeżdżam na karym koniu, prowadząc obok gniadego.
- Witaj Mordalerze, gotów na misję? Byłeś w sklepie by się przygotować? Ja kupiłem pochodnię i przyprowadziłem konie, byśmy dostali się do kopalni szybciej - mówię przybliżając się do Mordalera i podając mu lejce od gniadego konia.
Offline
Mordaler dosiadł gniadego konia po czym ruszyliście w stronę kopalni aby uzyskać informację na temat dokładnego położenia szczeliny.
Po około pół godziny jazdy docieracie do kopalni i udajecie się do jej zarządcy..
Offline
- Witaj panie ! - krzycze na widok zarzadcy.- podobno macie tu jakies problemy?
Offline
- Tak, tak nie opodal odkryliśmy szczelinę z której słychać dziwne dźwięki. Znajduje się ona nieco na południ stąd ale radze wam iść pieszo gdyż większość wierzchowców ucieka gdy tylko zbliża się do wejścia. Jeżeli chcecie moge wysłać jednego z ludzi by pokazał wam dokładne miejsce Szczeliny.
Offline
- To dobry pomysł. Gdzie ten człowiek? Wyślij go do nas. - powiedziałem po czym udałem się w stronę Riffa.
Offline
-Witajcie, nazywam się Barog, naczelnik kopalni kazał zaprowadzić was do szczeliny nieprawdaż? Idźcie za mną.
Droga trwała może 15min, a wiatr się wzmagał przez co robiło się jeszcze zimniej. W drodze Barog podzielił się z wami swoimi przypuszczeniami. Według niego szczelinę zamieszkiwała banda Orków, która chowała się przed zimnem przez kilka ostatnich dni.
Gdy dotarliście na miejsce Barog oznajmił:
-Oto wasza szczelina. Mam nadzieję, że nic wam sie nie stanie. Po czym udał się w drogę powrotną zostawiając was pod szczeliną...
Offline
Nie wyglada zbyt zachecajaco - zauwazylem - odpal pochodnie I daj mi. Pojde przodem.
Offline
Taaa... żeby jeszcze było czym O.O... - mówię po czym szukam jakichś krzemieni by wywołać iskrę, która rozpali nam pochodnię...
- Choć w sumie nie wiem czy to dobry pomysł... Światło pochodni może nas zdradzić... - mówię
Offline
Zaczeliście rozmawiać na temat tego czy zapalenie pochodni to dobry czy zły pomysł.
W tym czasie wiatr zaczął się wzmagać, a chmury na niebie zapowiadały, że za chwilę zacznie się ulewa...
Offline
- Nie ma co gadać. Zaraz lunie to nic nie rozpalisz. Wchodzimy!
Offline
Wchodzicie do szczeliny. Powoli przemieszczacie się do wnętrza z którego słychać dziwne dźwięki. Brzmią one trochę jak sapanie lub chrapanie a czase nawet jak jęki z bólu.
Na zewnątrz rozpętała się ulewa....
Offline
-Nie wygląda zachęcająco- zauważam i z ręką na rękojeści idę w głąb.
Offline
Chyba nie znam zwierzęcia, które wydawało by tak dziwne jęki... - mówię szeptem do Mordalera.
- po chwili dodaję - uważaj z tą pochodnią, jak to coś zobaczy światło wydamy naszą pozycję...
Cichutko wysuwam miecz z pochwy na mych plecach.
Offline
Okazuje się, że wewnątrz jest pieczara w której pali się ognisko. Dojrzeliście również Orka, który leży na pledzie i mocno krwawi z uda. Jak się okazuje to on wydawał te dziwne dźwięki. W pewnym momencie was zauważył zaczął coś do was mówić (a może warczeć czy nawet chrząkać) jednak i tak go nie zrozumieliście.
Offline
- Rozumiesz coś z tego? Trzeba sprawdzić czy nie sprowadził tu sobie jeszcze kogoś.- zawuważyłem niezbyt odkrywczo po czym powoli podszedłem do orka na bezpieczną odległość.
Offline
Nic a nic - mówię do Mardalera - Jednak nie wykazuje on jakichś złych zamiarów, poza tym jest ranny... Po wielkiej bitwie z Sauronem, większość Orków zamieszkała w Mordorze pod władzą... Emmm...Bodajże Karoldesa, który był władcą jak każdy inny... Od strony politycznej ten ork nie jest naszym wrogiem, a my jego... Mam nadzieję, że on o tym wie - dodaję, po czym powoli i niepewnie chowam miecz do pochwy...
- Znasz wspólny, albo przynajmniej jakiś elfi język? - mówię do orka
Offline
Gdy tylko któryś z was zbliżał się do Orka ten próbował się odsunąć w przerażeniu. Gdy usłyszał słowo "elf" zareagował ze wściekłością i pewnie gdyby mógł rzucił by się na was.
Ognisko zaczęło gasnąć a w pieczarze zaczął panować pół-mrok.
Offline
-Widać on nie podziela naszego tolerancyjnego poglądu na świat. Musimy to rozegrać na spokojnie. Masz może jakiś pomysł? - powiedziałem i włożyłem pochodnie, aby rozpalić ognisko.
Offline
Chyba mam... - powiedziałem i zdjąłem z siebie ćwekowaną skorę, po czym urwałem rękaw ze swej koszuli i pokazałem orkowi , że chcę opatrzyc mu ranę...
Bardzo powoli i niepewnie podchodzę do orka.
- Mordaler, trzymaj miecz w gotowosci... - powiedziałem
Offline
Ork nie zrozumiał nic z tego co mówicie ale pozwolił Ci zabandażować ranę. Niestety rana była zbyt głęboka, żeby cokolwiek z tym zrobić po chwil Ork zmarł.
Offline
-Świetnie! - mruknąłem pod nosem - Chyba można uznać sprawę za załatwioną?
Offline
Cóż... Chyba tak - powiedziałem i ubrałem moją ćwiekowaną skórę na siebie.
Zgaś ognisko, a ja wyniosę stąd orka... - dodałem po chwili i zrobiłem to co powiedziałem.
Offline
Ognisko zostało zgaszone a wy zaczęliście kierować się ku wyjściu. W momencie gdy wyszliście na zewnątrz zauważyliście 2 orki kierujące się w stronę szczeliny. Orki raczej was nie zauważyły, a przynajmniej ta myślicie gdyż po ich zachowaniu tego nie widać.
Offline
-No to będzie zabawa- powiedziałem i poprawiłem uchwyt na rękojeści.
Offline
Chyba jesteś nienormalny... Nie znamy umiejętności przeciwników, a jeśli zobaczą nas z ciałem jednego ze swoich... - urwałem - A swoją drogą, co robią w Gondorze!!??
- Schowaj szybko to ciało, i ukryty idź za mną, ja spróbuję nawiązać z nimi kontakt - mówiąc to skierowałem się w stronę orków.
Offline